poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Hejka! jesteśmy tydzień po. Jesteśmy teraz JP na 100 % :) Jak jest? Powoli do mnie dociera :) do Kuby dotarło trochę szybciej :) nadal nie potrafię się przyzwyczaić do nowego nazwiska, do Nowych Rodziców, do mówienia Tato, Mamo (jakoś mi nie wychodzi) jak to jest być mężatką? nie wiem dlaczego ludzie się o to pytają!  nie potrafię określić tego. Coś się zmieniło tylko co? Nadal mieszkamy tam gdzie mieszkaliśmy, jesteśmy tymi samymi ludźmi i mamy te same obowiązki, a jednak Kuba jest bardziej wyrozumiały, delikatniejszy, milszy? Trochę inaczej na siebie patrzymy. Nie zmieniło się nic,a jednak wszystko. Dla mnie tego 16go działo się wszystko jakby obok mnie, jakbym to nie ja siedziała na przeciwko ołtarza, takie to wszystko nierealne było.A jednak jestem Panią P. :) i mam wspaniałego Męża :)

Stwierdziłam że nadrobię brak czasu i przeżyję to wszystko jeszcze raz! Najpierw przygotowania:
Zacznę od tego, że miałam bardzo mało wolnego czasu przed i po ślubie :(
W środę po pracy wieczorową porą poszłam na próbny makijaż i jeszcze zaliczyłyśmy solarium (i tak bladziocha byłam:()
Na szczęście w czwartek mogłam wyjść z pracy już o 14 (dopiero!) i prosto pobiegłam do kosmetyczki, gdzie przez 3 godziny byłam maltretowana. Zrobiłam sobie rzęsy metodą 1:1, brwi i paznokcie hybrydy. Nigdy tak wiele czasu nie poświęciłam by być piękną. Jestem dzieckiem lasu i tyle.
Martwiłam się o kosmetyczkę, gdyż korzystałam z jej usług pierwszy raz, nie potrzebnie bo świetnie sobie poradziła :) Polecam taki mały salonik na Brzozowej 14 w Elblągu :) Paznokcie są piękne (moim zdaniem :)) a rzęsami też się wszyscy zachwycają ale chyba nie są dla mnie- strasznie wkurzają!  Są długie, gęste i o takich marzy każda kobieta! Mimo to,w nocy śniłam że wyrywam je sobie ( i pewnie tak było!) ciągle muszę dotykać, poprawiać, choć teraz nawet ich nie czuć. I pewnie wypadną mi szybciej niż powinny, no ale trudno.

Macie moje i mojej siostry paznokcie:


W piątek marzyłam o odpoczynku, spędzaniu razem z rodziną czasu, jednak w praktyce wyszło inaczej. Rano musieliśmy zawieźć rzeczy na salę, później wyruszyliśmy na poszukiwanie spowiedzi. Piątek to święto więc myśleliśmy że nie będzie problemu-  myliliśmy się, oj jak bardzo się myliliśmy. Zaliczyliśmy z 3 msze tego dnia każdą po trochu i każdą w innym kościele. Dzwoniliśmy nawet do Księdza na plebanię, by Nam udzielił spowiedzi- spławił Nas (Proboszcz Katedry!) W międzyczasie ćwiczyliśmy, dopracowaliśmy nasz pierwszy taniec. a co ze spowiedzią? Przed 19 udało Nam się jednak w Katedrze, w czasie trwania innego ślubu (i jak głupie poryczałyśmy się z siostrą na Nim jak dzikie bobry) i z podpisanymi karteczkami mogliśmy cieszyć się wizytą rodziny. Dobrze że zostaliśmy u siebie w domu, bo panowało wielkie zamieszanie, wszystko miałam na miejscu, nie musiałam się martwić że czegoś zapomnę, i spałam na własnym łóżku- bo ciężko mi zasnąć w nowych miejscach, a do tego doszedł jeszcze stres długo skrywany, zapomniany w natłoku wrażeń. Stres wypełzł nieoczekiwany.

C.D. N.

czwartek, 14 sierpnia 2014

Już pojutrze!  Rodzinka przyjechała, Panieński był- pamiętajcie: "jestem na Panieńskim Asi jeśli się zgubię proszę postaw mi drinka" :) tort z dodatkami się pojawił,  mimo zmiany miejsca, terminu z przyczyn niezależnych ekipa dopisała, nawet Kasia przyszła , która o 4.30 wyjeżdżała! a o nie obecnych nie będziemy rozmawiać i tyle! Prezent  też super :) teraz mogę być Panią Domu :) haha, test na zgodność chyba zdany, choć czasem ciężko było. Tylko podryw na angielski był żenujący no cóż... no i pożegnanie z nazwiskiem idealne w drodze na Starówkę :) nie przepadam za byciem księżniczką, ani różem w takich ilościach- ale jak szaleć to szaleć;p Wiem że Dominika włożyła wiele wysiłku w przygotowanie tego wszystkiego, stresowała się, starała więc bardzo dziękuję! Mam najlepszą świadkową jaką mogłam mieć!

Zdjęcia może pojawią się po ślubnym szaleństwie:)

A kawalerski? Choć świadek na drugi dzień do pracy, to z tego co słyszałam impreza się udała także, aż dziwne że się nie spotkaliśmy! Kawalerski był w bardzo męskim stylu gokarty np., ale nie byłam więc nic nie mówię!


Ogólnie pogoda się z kiepściła lekko mówiąc... i zapowiadają na sobotę deszcz... oby nie! choć może pokropić ale ma być słońce słońce i jeszcze raz słońce!!!

Wczoraj próbny makijaż, dziś rzęsy i paznokcie- będę leżeć i pachnieć :) Chciałoby się nie? Dziś do 14 w pracy od razu do kosmetyczki, a później jeszcze kilka spraw do załatwienia, a ja głupia myślałam że z rodziną spędzę więcej czasu- może te 3 dni ostatnie po ślubie? Marzę o tym.

No i nie przyszła Nam od Klaudyny jeszcze księga gości i skrzynia :( jeszcze dziś ma szansę! a jeśli nie to trzeba będzie pokombinować!


Dziś, ewentualnie jutro jeszcze czeka nas spowiedź, a jutro o 19 próba w kościele.

Wszyscy pytaja czy stresik jest- odpowiadam na razie nie, raczej takie motylki w brzuchu, oczekiwanie.






sobota, 2 sierpnia 2014

I chyba wykrakałam... tylko nie o takie wolne mi chodziło! Jestem chora... ucho boli w gardle gula.. i jak tu się cieszyć w pelni z ICH przyjazdu? Mam zwolnienie tygodniow,antybiotyki, a za 2 tygodnie ślub. Bym spała, spała, spała tylko. A tu zawirowania przedślubne. I bliźniaki, bliżniaki, bliźniaki :) więc walczę z samą z sobą, może wywalczę i będzie lepiej?